Co musi się wydarzyć, żeby ten człowiek zechciał wrócić do społeczeństwa?
– Czynników jest wiele i nie każdy na każdego zadziała tak samo. Jednak zawsze musi zaistnieć jakaś chemia czy nawet dosłownie fizyka. Na niektóre osoby działa głód. Bywa też tak dokuczliwy chłód, że nie można go znieść, i choć człowiek bardzo nie chce iść do placówki, to w końcu idzie. Ze strachu przed śmiercią. Ale nie na wszystkich to działa. Są tacy, którzy przyzwyczajają się nawet do ekstremalnych warunków. Nigdy nie zapomnę pewnego młodego człowieka, wówczas 22-letniego, studenta, który zrobił sobie domek w chaszczach niedaleko Biblioteki Uniwersyteckiej. Tam, na skraju parku, rosną takie mocno kolczaste chaszcze. I on w nich całe lato koczował, w sąsiedztwie biblioteki i setek studentów. Ten człowiek uciekł z domu, zerwał z rodziną, upozorował samobójstwo i uwił gniazdo w tych ciernistych krzewach (Anna Machalica-Pułtorak, założycielka Stowarzyszenia Otwarte Drzwi).
Więcej w artykule: Ptaki ciernistych krzewów